W polskim kodeksie drogowym nietrudno znaleźć niedopracowane i niezrozumiałe dla kierowców przepisy. Przedstawiamy TOP 5 najbardziej skomplikowanych zasad ruchu drogowego.
Prawo o ruchu drogowym to zbiór przepisów dotyczących uczestników ruchu drogowego. Tworzy je konwencja wiedeńska o ruchu drogowym, kodeks drogowy (ustawa z dnia 20 czerwca 1997 r.), ustawa z dnia 5 stycznia 2011 r. o kierujących pojazdami oraz kilkanaście rozporządzeń ministra infrastruktury. Polskie akty prawne związane z zasadami poruszania się na drogach charakteryzują się chaotycznością. Znaleźć można w nich wiele niespójnych i trudnych w odbiorze przepisów, których nierespektowanie grozi naprawdę wysokim mandatem. Część z nich jest tak bardzo skomplikowana, że kierowcy zwyczajnie je ignorują, co może prowadzić do niebezpiecznych wypadków.
Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że droga wewnętrzna nie należy do dróg publicznych. Jakie to ma konsekwencje dla kierowców? Takie, że z pozoru standardowe skrzyżowanie równorzędne, w którym jedna z przecinających się ulic to droga wewnętrzna, według definicji wcale nie jest skrzyżowaniem. Ograniczenia prędkości bądź znaki takie jak zakaz parkowania w normalnej sytuacji zostałyby „odwołane” skrzyżowaniem — a dokładniej informującym o nim znakiem. Jeżeli mamy do czynienia z przecięciem się dróg publicznej i wewnętrznej, nie zostaniemy o tym poinformowani znakiem. Zatem przepisy, które obowiązywały przed „skrzyżowaniem” będą obowiązywać również za nim.
Kolejną sporną kwestią jest przestrzeganie przepisów i stosowanie się do znaków na drogach wewnętrznych. Warto zapamiętać, że w takich miejscach nie obowiązują ogólne zasady ruchu drogowego! Jednak wcale nie oznacza to, że można pozwolić sobie na niebezpieczne zachowania. O ile nie musimy się martwić przypadkową kontrolą policjantów, tak w sytuacji wypadku bądź kolizji będziemy normalnie odpowiadać za swoje czyny.
Według prawa o ruchu drogowym osoby poruszające się na hulajnogach to nadal piesi. Wydaje się to co najmniej absurdalne, biorąc pod uwagę osiągi nowoczesnych hulajnóg. W tym przypadku problemem jest zła interpretacja przepisów, w których nie uwzględniono takich pojazdów jak elektryczne hulajnogi. Skoro nie ma o nich mowy, trudno traktować je jako pełnoprawne pojazdy. A skoro pojazdami nie są, to człowiek na hulajnodze jest po prostu pieszym.
Takie podejście generuje sporo problemów, które w szczególności dotyczą kierowców samochodów lub innych pojazdów uczestniczących w ruchu drogowym. Narażeni są oni na niezwykle wysokie mandaty, a nawet odebranie prawa jazdy, na skutek wymuszenia pierwszeństwa. Najbardziej niebezpieczne sytuacje zdarzają się w strefach zamieszkania. W takich miejscach pieszy ma prawo do korzystania z całej szerokości drogi, a co więcej — ma pierwszeństwo przed pojazdem.
Ciekawym przypadkiem jest sytuacja, w której mijamy znak oznaczający wjazd do danej miejscowości, a pod nim widnieje drugi — informujący o ograniczeniu prędkości. Oczywistym jest fakt, że takie ograniczenie będzie obowiązywać na całym terenie miasta lub wsi. A co w przypadku, gdy w granicach miejscowości będzie znajdować się kolejne ograniczenie? Należy się do niego zastosować. Odwołane zostanie ono przez najbliższe skrzyżowanie, sygnalizację świetlną lub odpowiedni znak. Wtedy z powrotem należy przestrzegać prędkości, która została narzucona na początku. Problemem jest fakt, że po kilkunastu minutach jazdy wielu kierowców może o niej zapomnieć. Największą pułapką jest wjazd w teren niezabudowany. Jeśli na początku miejscowości widniał znak ograniczający prędkość do 40 km/h to w terenie niezabudowanym również nie wolno jej przekroczyć.
Z całą pewnością wszyscy kierowcy kojarzą zieloną strzałkę, dopuszczającą warunkowy skręt w prawo, o ile w przejeździe nie przeszkadzają nam inne samochody bądź piesi. Co ciekawe, taka strzałka może być również skierowana w lewą stronę. Co wtedy oznacza? Taka sygnalizacja zezwala na skręt w lewo, a także zawracanie z lewego, skrajnego pasa ruchu. Inaczej wygląda to w przypadku sygnalizatora S-3, posiadającego strzałki na każdym ze świateł i dającego możliwość bezkolizyjnego skrętu. Jeśli się na niego natkniemy, to pod żadnym pozorem nie wolno nam zawracać.
Jeżeli chodzi o stosowanie kierunkowskazów przed wjazdem na skrzyżowanie o ruchu okrężnym, to zdania są bardzo podzielone. Niektórzy bowiem wyznają zasadę, według której włączają lewy kierunkowskaz przed wjazdem na rondo w sytuacji, gdy planują skręt w lewo, natomiast prawy podczas zjeżdżania ze skrzyżowania. Inni kierowcy twierdzą, że używanie w takich okolicznościach lewego kierunkowskazu jest kompletnie bez sensu. Niestety w kodeksie drogowym nie znajdziemy jasnej regulacji w tej sprawie. Wybór podejścia do tego problemu zależy jedynie od interpretacji przepisów. Najważniejsze jest jednak to, że użycie lewego kierunkowskazu nie jest zabronione, ale też nie jest wymagane.
(fot. pixabay.com)