Artykuł sponsorowany
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułu i osobiste poglądy autora.
W kontekście dekodowania VIN i sprawdzania historii pojazdu zwykle mówi się o tych samych problemach, które się dzięki raportom ujawnia. Chodzi oczywiście o wypadki cofany licznik. To faktycznie najczęstsze (bo dotyczące nawet co drugiego samochodu) wady, ale te, które pojawiają się rzadziej, mogą być jeszcze poważniejsze.
Każdy dobry raport z historii pojazdu pozwala sprawdzić, czy samochód jest zgłoszony jako kradziony. Serwis carVertical pozwala na weryfikację w bazach nie tylko Europy, ale też poza nią, zwykle raporty ograniczają się do polskich baz – im ich więcej, tym lepiej. Faktem jest, że kradzionych samochodów już się prawie w raportach nie widuje, a to dlatego, że dziś realizuje się przede wszystkim kradzieże na zlecenie, więc auta nie trafiają losowo na sprzedaż.
Jeśli jednak kupisz kradziony samochód, to w chwili odkrycia, że jeździsz zgłoszonym autem, w najlepszym wypadku zestresujesz się w sądzie i stracisz auto. W gorszym – możesz zostać posądzony o paserstwo, a to już naprawdę poważna sprawa.
Rzadko, ale nie aż tak rzadko jak samochody kradzione, w raportach carVertical pojawiają się też pojazdy wyzłomowane. Co w tym złego? Przecież wiele osób potrafiłoby złom doprowadzić do bardzo dobrego stanu, prawda? Być może, ale – abstrahując od tego, czy to w konkretnym przypadku możliwe – przepisy nie dopuszczają ponownej rejestracji samochodu, który został już raz wycofany z ruchu.
Trochę inaczej wygląda to w przypadku aut amerykańskich, bo tamtejsze przepisy nie są kompatybilne z europejskimi. Generalnie istnieje opcja zakupu amerykańskiego złomu i odpicowania go tutaj, ale nie oszukujmy się – osób, które robią to celowo, jest niewiele. Zdecydowanie częściej po prostu kupujesz samochód, o którym nic nie wiesz, a jedno rozkodowanie VIN-u mogłoby Cię uchronić po prostu przed niebezpiecznym samochodem.
Samo to, że sprzedaje się auta w kredycie, nie jest znowu tak rzadkie, ani nawet szczególnie problematyczne. Kłopot polega na tym, że nie każdy sprzedawca o tym uprzedza. Jeśli nie sprawdzisz VIN-u, możesz kupić samochód obciążony ratami, który któregoś dnia bank zabierze, bo przecież kredyt nie został spłacony. Teoretycznie możesz wtedy jeszcze odzyskać, ale do tego potrzebne będzie długie postępowanie sądowe, które niekoniecznie zakończy się całkowicie po Twojej myśli.
Zdecydowanie mądrzej będzie po prostu sprawdzić, czy sprzedający napisał w ogłoszeniu wszystko, co powinien. Można przyjąć, że o kredycie raczej nie zapomniał, tylko celowo zataił ten fakt. Ciekawe, co jeszcze udało się przed Tobą ukryć, prawda? Jeśli chcesz się o tym przekonać, to tylko w raporcie z historii, a nie w praktyce.
Fot. Materiały prasowe Klienta.