Krzysztof Kowalik wsiadł do sportowego samochodu, by zdać egzamin na prawo jazdy. Nietypowa procedura jest częścią akcji pozyskiwania funduszy na protezy dla Krzysztofa i jego o dwa lata młodszego kolegi.
Początkiem tej historii był wypadek, kiedy to Krzysztof Kowalik z kolegą wracał motocyklem do domu. Podczas mijania Przechlewa, 37-kierowca Skody rozpoczął manewr wyprzedzania motocyklu. Niestety, skończyło się to uderzeniem w lewą stronę motocyklu i tragicznym w skutkach wypadkiem.
Lekarze prowadzący zadecydowali, że konieczna będzie amputacja lewych nóg przyjaciół. Po wielu operacjach, nastolatkowie rozpoczeli rehabilitację. Wspólną decyzją postanowili się nie poddawać i zebrać fundusze potrzebne na protezy, które umożliwią im powrót do aktywności sprzed wypadku.
Z pomysłem nietypowego egzaminu na prawo jazdy przyszedł instruktor jazdy, Paweł Bill. Krzysztof, który nie zdobył jeszcze prawa jazdy, miał zdać egzamin, jadąc 500. konnym Lamborghini.
Jak wyjaśnił Pan Paweł, polskie prawo dopuszcza możliwość wyboru pojazdu egzaminacyjnego w przypadku osób niepełnosprawnych.
(fot. unsplash.com)