Egzamin na prawo jazdy należy do jednych z najbardziej stresujących sytuacji. W czasie pandemii kandydatów na kierowców czeka kilka utrudnień. Jak wyglądają aktualne statystyki zdawalności?
Po pierwszej fali pandemii koronawirusa, która dotknęła nasz kraj, w okresie wakacyjnym zwiększyło się zainteresowanie egzaminami na prawo jazdy. Skąd taki obrót sytuacji? Przede wszystkim nikt nie miał pewności, czy za chwilę egzaminy znowu nie będą ograniczone. Wielu kandydatów na kierowców ukończyło już swoje kursy, a rosnąca fala zachorowań i obostrzenia wprowadzone w Polsce zamknęły im, oczywiście na chwilę, drogę do przystąpienia do egzaminu. Nie ma się więc czemu dziwić, że gdy egzaminy znów zaczęły się odbywać, pojawiły się długie kolejki do zapisów egzaminacyjnych. Wiele ośrodków wprowadziło możliwość zapisów na egzaminy przez swoje strony internetowe, tak by ograniczyć liczbę osób przebywających w WORD. Sami zdający mogą pojawiać się tam dopiero kilka minut przed planowanym egzaminem i to przestrzegając rygoru sanitarnego.
Pandemia koronawirusa spowodowała spore zmiany w wielu branżach. Nie ominęło to także procedury egzaminów na prawo jazdy. Osoby wchodzące do WORD, muszą obowiązkowo zdezynfekować dłonie, mierzona jest im temperatura, konieczne jest zachowanie przynajmniej 1,5-metrowego dystansu społecznego i zakrywanie nosa oraz ust. Zwłaszcza ostatnia zasada jest uciążliwa dla zdających – maseczka potrafi skutecznie utrudnić widoczność. Dotyczy to szczególnie osób, które noszą okulary. W tym przypadku oddychanie przez maseczkę może doprowadzić do zaparowania szkieł. Niektóre WORD wymagają, aby stosowana podczas egzaminu maseczka miała atest, a kandydaci na kierowców własne jednorazowe rękawiczki. Przerwy między egzaminami są dłuższe, ponieważ samochody muszą być przed każdym kolejnym zdającym zdezynfekowane. Bywa, że jakiekolwiek objawy kaszlu czy kichnięcie powodują, że do egzaminu nie dochodzi.
Pomimo trudności, jakie w wielu obszarach wywołuje pandemia koronawirusa, zdawalność na prawo jazdy w tym czasie wzrosła. Z czego może to wynikać? Przede wszystkim kursanci najczęściej są bardziej skupieni i chcą szybciej zdać. Nie mają oni przecież pewności, czy za chwilę egzaminy ponownie nie zostaną ograniczone przez możliwą kolejną falę pandemii. Po drugie czas kwarantanny przysłużył się do dobrego wykorzystania go na przygotowanie się przynajmniej do części teoretycznej egzaminu. Często też po przerwaniu kursu czy niemożliwości przystąpienia do egzaminu przyszli kierowcy są mniej zestresowani, ponieważ zwyczajnie cieszą się ponowną możliwością jazdy za kierownicą. Mobilizacja do zdania za pierwszym podejściem maksymalnie wzrasta. Jak wyglądają przykładowe statystyki? Wysoką zdawalnością mogą pochwalić się między innymi WORD-y z Przemyśla, Wałbrzycha i Bydgoszczy. Tylko w Wałbrzychu do czerwca zdawalność wzrosła w stosunku do roku 2019 z 33,85% do 43,14% w przypadku egzaminu praktycznego. Z egzaminu teoretycznego był to wzrost z 49,81% do 52,98%.
Dodatkowe wymagania nie omijają także motocyklistów. Oprócz konieczności przestrzegania obostrzeń sanitarnych, kandydaci na kierowców motocykli muszą pamiętać o wytycznych, które dotyczą tylko ich. Przede wszystkim na egzaminie muszą pojawić się z własnym kaskiem – oczywiście ze względów sanitarnych. Kolejną rzeczą, o której muszą pamiętać, jest zaopatrzenie się we własne słuchawki, które zapewnią łączność z egzaminatorem. Tego wymagają jednak tylko niektóre WORD-y. Utrudnień jest stosunkowo sporo, ale skoro statystyki mówią, że łatwiej jest zdać, chyba warto wziąć się w garść i podejść do egzaminu w nieco trudniejszych warunkach. Warunki drogowe i pytania na egzaminie teoretycznym pozostają za to bez zmian.